Centra finansowe wymagają zazwyczaj trzech podstawowych rzeczy: przyjaznego otoczenia, rządów prawa i dwujęzycznej siły roboczej. Wszystko to spełnia Malezja, która nie jest jeszcze postrzegana jako duże centrum finansowe.
Kiedy mowa o centrach finansowych w Azji, większość ludzi myśli o Hongkongu, Singapurze lub Tokio. Zwłaszcza dwa pierwsze miasta mają wiele podobnych cech, z których szczególnie ważne z perspektywy rynku finansowego są rządy prawa i siła robocza znająca język angielski.
Singapur jest obecnie często określany jako azjatycki hub kryptowalutowy. Między innymi ramy regulacyjne są świadome osobliwości kryptowalut i można powiedzieć, że są bardzo złożone. Z kolei Hongkong podchodzi do kryptowalut fragmentarycznie, co wprowadza elementy niepewności.
Jednak zdaniem analityków z CoinDesk.com nie powinniśmy pomijać Malezji, która pod wieloma względami jest podobna do Singapuru. Malezja może nie mieć rozwiniętego rynku finansowego, ale to nie musi mieć znaczenia. „W kryptowalutach geografia odgrywa coraz mniejszą rolę” – powiedział Henry Chong, szef Fusang. Według niego, Malezja ma wykształconą siłę roboczą i niskie obciążenia podatkowe, co również sprawia, że dzięki bliskości Singapuru i Hongkongu ma przeznaczenie, aby stać się hubem kryptowalutowym przyszłości.
